niedziela, 11 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ X: Ucieczka

Po chwili Kestin już jechała na Abakanie. Podejrzewała, że Xyam znowu wyruszył do lasu, więc tamtędy jechała. Zaraz jednak zaczęła się zastanawiać - dlaczego ona to robi? Dlaczego teraz gna na siwym ogierze przez las, aby dowiedzieć się, co robi w tym momencie jej znajomy? Wahała się - czy wrócić do zamku, czy wszystko wyjaśnić?
Wyjaśnić. Nie można tej sprawy zostawić. W końcu ją okłamał - miał iść do króla. Nie, wrócić. Bo król mógł dać mu jakieś zadanie, że musiał gdzieś wyruszyć.
Każdy argument był coraz lepszy. Kestin zamyśliła się, po czym postanowiła jednak wrócić. Bo jakby znalazła Xyama gdzieś tu, i zrobiła mu jakiś wykład, a to wszystko, co powiedziała, było nieprawdą... Uznała, że nie chce narobić sobie wstydu. Zawróciła konia.


* * *


Minęło parę tygodni. Kestin długo myślała o ostatnich wydarzeniach. Miała dość króla, który mówił jej, co ma robić, strażników, którzy jej pilnowali i Xyama, który zachowywał się jak... wiele myśli przychodziło do głowy Kestin, ale większość z nich była negatywna.
Nie mogę tu zostać - powtarzała sobie. Nadejdzie dzień, kiedy zostawię to wszystko, kiedy ucieknę... 
Spojrzała na widok za oknem. Słońce chyliło się ku zachodowi.
I dziś będzie ten dzień. 

Kiedy zapadła noc, Kes wymknęła się ze swojej komnaty. Poszła krętymi, długimi korytarzami w stronę wyjścia, ale dłuższą drogą. Bo jakby natknęła się na jakiegoś strażnika, mogłaby powiedzieć, że idzie do łazienki. Jednak gdyby szła krótszą drogą, to po drodze nie ma żadnych toalet.
Ktoś chwycił ją za ramię. Odwróciła się i, domyślając się, że to strażnik, powiedziała automatycznie:
- Idę do...
Jednak nie był to strażnik, tylko Xyam.
- Nie uciekaj stąd - powiedział.
Dziewczyna stała chwilę i patrzała na niego w milczeniu. Skąd o tym wiedział? Nie mówiła nikomu o tym, że ucieka.
- Ja... idę do łazienki - odparła, patrząc na niego jak na kosmitę. Musiała udawać, że naprawdę idzie do toalety i że nic nie wie o ucieczce.
- Ach taaaak? - spytał przesadnym głosem. - To cię odprowadzę.
1:0 dla Xyama - pomyślała Kestin ponuro.
- Przecież trafię. Nie wierzysz mi?!
- Mogłaś mnie okłamać. Może chcesz stąd uciec - powiedział prosto z mostu. Ta szczerość zdziwiła trochę dziewczynę, ale odparła:
- Skąd ci to przyszło do głowy?!
- Mam swoje sposoby - odparł tajemniczo.
- Czyli zmyślasz - skomentowała.
1:1.
- Tak czy siak, odprowadzę cię.
- Nie. Trafię sama. Nie potrzebuję twojego towarzystwa - próbowała go spławić.
Odtrąciła jego dłoń, która nadal była na jej ramieniu, wyminęła Xyama i poszła w swoją stronę.
- Dlaczego to robisz? - usłyszała jego głos za plecami.
Zignorowała chłopaka, idąc dalej. Ten powtórzył pytanie głośniej, aż w końcu ją dogonił.
- Zostaw mnie - warknęła i odepchnęła go od siebie, po czym przyspieszyła kroku.
- Kestin... - zaczął. - Chciałbym, abyś wiedziała, że...
- Odejdź! - prawie krzyknęła.
- Nie będę cię powstrzymywać.
Dziewczyna przystanęła. Co on kombinuje? Na pewno nie mówi tego szczerze.
Odwróciła się w jego stronę.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Niby dlaczego miałbyś mnie chronić?
- Nie mógłbym nazwać tego ochroną, ale... Zauważ, że jakbym powiedział teraz strażnikom, że szykujesz się do ucieczki, nie miałabyś żadnych szans na to, aby ci się to udało.
Ma rację... Ech... - pomyślała i westchnęła.
- No dobrze. Ale... skąd o tym wiedziałeś?
- To tajemnica - powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Tak czy siak... Dzięki.
Uśmiechnął się.
- Nie ma za co. Do zobaczenia.
Odwrócił się i odszedł. Kestin poszła w stronę wyjścia. Strażników, o dziwo, nie było. Otworzyła drzwi i wyszła, zamykając je za sobą.
Kiedy dochodziła już do lasu, po raz ostatni spojrzała na zamek. Uśmiechnęła się, zadowolona, że wreszcie opuściła to miejsce. Po chwili pomyślała o Xyamie. Niee, to już przeszłość - pomyślała, po czym odwróciła się plecami do zamku i puściła się biegiem przez las.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz